II część relacji Grześka Pasierbińskiego z rejsu Biesem 16-30.07.2011.

wpis w: Bies, Informacje, Rejsy | 0

II część relacji z rejsu Biesem 16-30.07.2011.

Z Mariehamn wychodzimy pełni wrażeń i głodni nowych atrakcji. Przejścia między wyspami są stosunkowo wąskie – pływamy prawie zawsze trzymając się torów wodnych a to sprzyja emocjonującym spotkaniom z pływającymi tu gęsto promami.


Postoje na malowniczych wysepkach w małych marinach pozwalają nam dostrzec odmienność Alandów w porównaniu ze szwedzkimi szkierami. Wszędzie cisza, spokój i przejrzysta woda, na kąpiele jest jednak trochę za zimno.

Ten rejs to również okazja do nauczenia się czegoś nowego – nasz najmłodszy członek załogi, Maja, pełni swoje pierwsze wachty.



A „pomiędzy wachtami wolno płynie czas”, jak mówią słowa piosenki.

Po częstych odwiedzinach małych przystani przyszedł czas na dłuższy przeskok w stronę Łotwy przez tor wodny wiodący do zatoki Fińskiej. Wzmożony ruch na tej trasie widać na ekranie odbiornika AIS. Czas pomiędzy poszczególnymi statkami to od 15 do 30 minut a do pokonania mamy całą szerokość toru – 4 Mm.

Po drodze Estonia wita nas słońcem a nowe, jeszcze nie do końca w pełni wyposażone mariny czekają na morskich gości.

Przyszedł też czas na chrzest morski naszych „neofitów” –  Ewy i Bartka, którzy otrzymali swoje morskie imiona i zostali przyjęci w poczet poddanych Neptuna.

I to już prawie koniec. Jeszcze tylko gwałtowna burza i nocne wejście do portu w Rydze, dzienne zwiedzanie tego przepięknego miasta, klar i wieczór kapitański.

Po dwóch tygodniach pełni nowych wrażeń i doświadczeń, szczęśliwie zakończyliśmy nasz rejs.
Teraz, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami czekamy na relacje innych załóg BIESA z ich rejsów.

Załoga Biesa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *